Magdalena Przybylska
Pochodzenie: Polska
Wybrany Uniwersytet
Kierunek Studiów
History with French
Rok
Rozpoczęcia
2018
Podróżowanie samolotem jest wygodne, szybkie i na przekór filmom katastroficznym – całkiem bezpieczne. Nic dziwnego, że wybierając środek transportu, dzięki któremu pierwszy raz dostanę się na Wyspy, zdecydowałam się na samolot. Latanie ma to do siebie, że ogranicza możliwości zabrania ze sobą większej ilości rzeczy. Końcoworoczne imprezy uszczupliły portfel, więc nie dokupiłam bagażu rejestrowanego.
“Przecież jest lato, nabiorę sukienek, leciutkich bluzeczek i wytrzymam do września!”
W jakim ja byłam ogromnym błędzie…
Moje pierwsze doświadczenie pogody angielskiej to w i l g o ć.
Muszę przyznać, że miasta nocą, z lotu ptaka, wyglądają zachwycająco, jednak ten widok raczej nie do końca wart jest tej temperatury. I mgły.
Warto jednak zaznaczyć, że to mój pierwszy raz na Wyspach, należało się zatem entuzjazmować!
Mimo wielu uspokajających rozmów z ludźmi, którzy studiują w UK, bardzo obawiałam się mojego angielskiego. Na moje nieszczęście, obawy te okazały się prawdziwe. Pierwszego dnia pobytu w Anglii, mając już angielski numer telefonu, zadzwoniłam umówić się na interview w sprawie National Insurance number. To spotkanie jest niezwykle istotne, ponieważ bez NINu, nie jesteś w stanie pracować/studiować w Anglii, a warto umówić się jak najszybciej, ponieważ czeka się na nie około tygodnia. Ta rozmowa to jedno z najtrudniejszych przeżyć lingwistycznych w moim życiu, całe szczęście mam to już za sobą. W liście, który potem od nich dostałam, znalazła się przynajmniej zabawna literówka w moim imieniu – tyle pożytku. Pocieszającym jest fakt, że sam interview przebiegł gładko, jak po maśle!
Patrząc na Wyspy całościowo, oprócz architektury i zróżnicowania narodowości na ulicy, Anglia nie różni się bardzo od Polski. Ulice wyglądają trochę inaczej, bo przejścia dla pieszych są dziwnie kręte i zamiast standardowej zebry, zaznacza się tylko kontur placu, po którym można chodzić oraz przy krawężniku widnieje napis, w którą stronę warto popatrzeć. Praktyczne, ale zwalniające z myślenia.
Po ulicach chodzą ludzie przeróżnej narodowości, a egzotyczność kulturowa zawsze jest ciekawa dla oka.
A propos przechodniów, najpewniej po przyjeździe zwiększysz liczbę spacerów – komunikacja jakakolwiek jest tutaj nieziemsko droga.
Warto również uzbroić się w cierpliwość i w miarę możliwości – w pieniądze, bo znalezienie pracy wcale nie jest takie łatwe. Mnie to zajęło mniej więcej dwa tygodnie, mam nadzieję, że Ty uwiniesz się szybciej.
Ku mojemu zaskoczeniu, naprawdę osobliwych ludzi tutaj poznałam. Co ciekawe, znajomy mojego znajomego jest ambasadorem Edu4u i zgodził się oprowadzić mnie po mieście. Miło jest poznawać miasto z kimś, kto już trochę tu mieszka, opowiada śmieszne anegdotki związane z danym miejscem, albo po prostu radzi, gdzie jest dobre piwo. W dodatku, już w czerwcu miałam okazję zobaczyć kampus mojego uniwersytetu, wejść do biblioteki czy pozwiedzać bardziej wiekowe budynki. Bardzo pouczające doświadczenie.
Popołudnie z ambasadorem nie było moim jedynym spotkaniem z ludźmi z Edu4u. Zwyczajna rozmowa z właściwym studentem, który jest zaangażowany w ten projekt, który na co dzień pracuje z przestraszonymi aplikantami na studia i przede wszystkim, który niedawno sam to przechodził, jest bardzo pouczająca. Miło jest poczuć troskę, jaka bije od tej organizacji, zaangażowanie w człowieka, a nie w statystyki. Przeprowadzka do innego kraju to ogromna zmiana, ale można sobie z nią poradzić. Szczególnie, gdy ktoś podpowiada, jak znaleźć pracę czy otworzyć konto w banku. Swoją drogą, miło że ktoś się tym interesuje.
Podsumowując i dodając:
Wszędzie chodzę pieszo, bo żal mi funcików na busa.
W życiu nie widziałam tylu pojechanych smaków chipsów, co tutaj (funfact: trudno tutaj dostać zwyczajne chipsy solone, bo Anglicy wszędzie dodają ocet. Jada się tutaj zatem chipsy solone z octem).
Cykam się mówić po angielsku, ale z każdym słowem jest coraz prościej (pomaga mi bardzo Magiczny Netflix).
Marznę w oczekiwaniu na paczkę ze swetrami z domu.
Cieszę się, że tu jestem.